Zakazane produkty , Kuchenne "trucizny" św. Hildegardy

W czasach, gdy niemal każdy jest, był lub niedługo będzie na jakiejś diecie, produkty "zakazane" nikogo już nie dziwią. Stosując dietę Dukana musimy zrezygnować m.in. z kaszy, ryżu, mąki czy cukru. W diecie Kwaśniewskiego eliminujemy też warzywa strączkowe i owoce - szczególnie jabłka. A przechodząc na dietę dr Budwig powinniśmy wykluczyć wszystkie tłuszcze poza tłoczonym na zimno olejem lnianym. Produkty zakazane, tzw. kuchenne "trucizny" wskazała też żyjąca na przełomie XI i XII wieku św. Hildegarda z Bingen.

 

Benedyktynka, uzdrowicielka i mistyczka, która w 2012 roku uzyskała tytuł doktora Kościoła, znaczną część swego życia poświęciła medycynie ludowej. Swoje wnioski i obserwacje dotyczące problematyki zdrowia opisała w trzech dziełach: "Liber Subtilitatum Diversarum Naturarum Creaturarum", "Liber Simplicis Medicinae sive Physica" i "Liber Compositae Medicinae sive Causae et curae". Urodzona blisko 1000 lat temu Hildegarda, przywiązywała ogromne znaczenie do diety. Niektóre produkty polecała jako prozdrowotne, inne uważała za szkodliwe. Sprawdźmy, co znalazło się na liście kuchennych "trucizn" św. Hildegardy i jak jej przekonania mają się do współczesnej wiedzy dietetycznej?

 

Truskawki
Zdaniem świętej po te popularne letnie owoce nie powinni sięgać ani ludzie zdrowi, ani chorzy, gdyż rosną blisko ziemi w zgniłym powietrzu. Poza tym "powodują gromadzenie się w organizmie śluzu, mogą wywoływać stany zapalne, wysypki i alergię".

- Z niektórymi argumentami św. Hildegardy nie potrafię dyskutować - mówi Barbara Dąbrowska-Górska, specjalistka ds. żywienia człowieka, prowadząca poradnię dietetyczną barbaradabrowska.pl. - Przy kilku produktach pojawia się zarzut zaflegmiania organizmu czy też gromadzenia się śluzów. Niestety nie wiadomo o jakie śluzy chodzi. Pojęcia te często pojawiają się w medycynie chińskiej, niestety także bez wyjaśnienia o jakie płyny ustrojowe chodzi - tłumaczy dietetyk. - Tą kwestię pozostawmy więc na boku. Z całą pewnością można przyznać rację św. Hildegardzie jeśli chodzi o alergizujące właściwości truskawek. Za sprawą wysokiego poziomu histaminy u sporej grupy osób faktycznie mogą wywoływać reakcję uczuleniową. Jeśli jednak nie mamy alergii na truskawki, nie powinniśmy z nich rezygnować. Należą one do owoców, które zawierają najmniej cukru, a jednocześnie są bardzo sycące. Te cechy powodują, że można je polecić osobom na diecie. Są też doskonałym źródłem błonnika i witaminy C - dodaje ekspertka.

 

Brzoskwinie
Św. Hildegarda nie miała też dobrego zdania na temat brzoskwiń. Podobnie jak truskawki, oskarżała je o działanie alergizujące oraz o zaflegmianie organizmu i zaburzanie procesów metabolicznych. Także brzoskwinie nie były zdaniem świętej odpowiednie ani dla ludzi zdrowych, ani chorych.

Jej poglądy nie znajdują jednak potwierdzenia we współczesnej nauce. - Brzoskwinia to jedno z najcenniejszych źródeł beta-karotenu, którego organizm nie może sam wytworzyć, a który przyswajamy wyłącznie z roślin. Jak wiadomo beta-karoten to doskonały antyutleniacz, chroniący nas przed chorobami nowotworowymi - tłumaczy specjalistka ds. żywienia człowieka. - Warto też pamiętać, że w tych owocach znajdziemy także sporo witaminy E, czyli witaminy młodości.

 

Surowe gruszki
O ile gotowana z ziołami gruszka, zdaniem św. Hildegardy, mogła działać leczniczo np. w przypadku migreny, o tyle surowy owoc uważany był przez nią za szkodliwy. "Powoduje migrenę i ucisk w piersiach (...) tak, że sok ów twardnieje wokół wątroby i wokół płuc niczym osad ołowiany czy kamień winny, i na skutek tego w wątrobie i (...) płucach często powstają ciężkie choroby".
Zdaniem Barbary Dąbrowskiej-Górskiej, najpoważniejszy zarzut jaki możemy postawić gruszce, to fakt, że jest "owocowym przeciętniakiem". - Jak każdy owoc, jedzony z umiarem ze względu na zawartość cukru, zawiera sporo witamin i cennych mikroelementów, jednak niczym szczególnym się nie wyróżnia. Warto wspomnieć jedynie o jej sycących właściwościach i sporej zawartości rozpuszczalnego w wodzie błonnika - tłumaczy dietetyczka.

 

Śliwki

Ryzykowne jest także raczenie się śliwkami. Według benedyktynki przyczyniają się one do melancholii, powodują zwiększoną produkcję kwasów, wywołują kolki żółciowe i reumatyzm.
Współcześni dietetycy są zdania, że po śliwki sięgać jednak warto. - Podobnie jak gruszka, także śliwka zawiera sporo błonnika, ale nie to wyróżnia ją na tle innych owoców - tłumaczy Barbara Dąbrowska-Górska. - Przede wszystkim owoc ten ma wysoki współczynnik ORAC, świadczący o sile działania wszystkich zawartych w danym produkcie antyoksydantów.

Soczewica
Na liście produktów zakazanych benedyktyńskiej przeoryszy znalazła się też soczewica, która "zapycha jedynie brzuch i wypełnia go bezwartościowym (jedzeniem), wzburza chore soki".
W świetle dzisiejszej wiedzy uważana jest za cenny element urozmaiconej diety. - Jak wszystkie rośliny strączkowe, także soczewica jest źródłem wartościowego (jak na rośliny) białka. Polecana jest więc przede wszystkim osobom, które nie jedzą mięsa. Soczewica jest też wśród roślin strączkowych najdelikatniejsza dla przewodu pokarmowego - ocenia dietetyczka. - Warto też wspomnieć, że jest dobrym źródłem wapnia i potasu.

Por
Całą listę zastrzeżeń św. Hildegarda miała też do pora. "Zjadany na surowo jest tak zły i zgniły dla człowieka jak trujące i niepotrzebne zioło, gdyż zamienia krew oraz soki człowieka w ich przeciwieństwo (...) dla chorych nie jest zdatny ani surowy ani gotowany, gdyż (...) wzburza w nich zgniliznę (procesy gnilne) a soki pienią się".
Co na to współczesna dietetyka? - Z punktu widzenia zdrowotnego por jest warzywem właściwie obojętnym. Jedyne co można o nim powiedzieć to, że ma pewne właściwości moczopędne i wspomaga pracę nerek. Może też w niewielki sposób wspomagać walkę z cellulitem - ocenia Barbara Dąbrowska-Górska.

Węgorz
Choć mięso tej ryby, zdaniem świętej, nie nadaje się do jedzenia, zdrowym ludziom specjalnie nie szkodzi. Jednak chorzy powinni się go wystrzegać. "Trzęsą się po nim z gorączki i na skutek złych soków oraz wszelakich innych chorób i u tych, którzy go jedzą, wzbudza gorycz w umyśle, perfidność i przebiegłość".
Dietetyczka ma temat węgorza zupełnie inne zdanie. - Ta niezwykła ryba, żyjąca w środowisku słodko i słonowodnym, jest jedną z najtłustszych, jakie możemy spotkać. Zawiera blisko 30 proc. dobroczynnych kwasów tłuszczowych omega-3. Do tego stanowi bardzo bogate źródło witaminy D, której w naszej strefie geograficznej bardzo nam brakuje. Dlatego węgorza powinniśmy jeść jak najczęściej.

 Wieprzowina
Mięso wieprzowe ma wielu przeciwników. Do ich grona należała też św. Hildegarda. Zdaniem uzdrowicielki "mięso to jest nieczyste, a więc nie jest zdrowe lecz przynoszące problemy (...) nie jest dobrze spożywać ją ani osobom zdrowym ani chorym, bowiem (...) w człowieku nie umniejsza śluzu ani innych słabości, lecz ich przysparza (...) i wywołuje w człowieku burzę w jego obyczajach i uczynkach, co jest złe".

- Nadmiar mięsa w diecie z całą pewnością wpływa niekorzystnie na zdrowie. Jeśli jednak zachowamy umiar i będziemy sięgać po dobre mięso, np. chudą polędwiczkę wieprzową, z całą pewnością nie odbije się to negatywnie na naszym organizmie, a wprost przeciwnie. Wieprzowina, poza dobrze przyswajalnym białkiem, zawiera bowiem wiele cennych składników - m.in. cynk, żelazo czy witaminę B12, która nie występuje w świecie roślin - ocenia dietetyczka. - Nie rezygnujmy więc z wieprzowiny, tylko ograniczmy ilość zjadanego mięsa - dodaje.

AD/mmch
http://kuchnia.wp.pl