Mieszkańcy Mielca i okolic chcą drugiego mostu

Odsłony: 3452

Podczas marcowego konwentu wójtowie będą dyskutować o ewentualnej budowie drugiej przeprawy na Wisłoce. Temat drugiego mostu nie jest nowy. Od kilku lat mieszkańcy gmin nad Wisłoką, na zachód od Mielca, domagają się nowej przeprawy. Temat odświeżyli radni powiatowi i miejscy PiS.



Trudna przeprawa
- Pod względem liczby mieszkańców społeczność drugiej, lewej strony Wisłoki jest prawie tak liczna jak Mielca

- mówią Fryderyk Kapinos, radny powiatowy i Aleksander Kopeć, radny miejski. Teraz mieszkańcy np. gmin Borowa i Gawłuszowice, by dostać się do Mielca muszą przejechać przez bardzo mocno obciążony most w Mielcu (droga Mielec - Lisia Góra) lub nadkładać ponad 20 kilometrów, by przejechać przez przeprawę w Gawłuszowicach.

Zatory drogowe
Mieszkańcy gmin regularnych wizyt w Mielcu uniknąć nie mogą. Tu jest starostwo, szpital, szkoły, komenda policji, ale także większe sklepy, instytucje obsługi rolnictwa, itd. Oczywiście, tu są także miejsca pracy.

- W godzinach szczytu są ogromne zatory drogowe. Włączanie się do ruchu na skrzyżowaniach drogi nr 984 z drogami na kierunkach: Borowa, Rzędzianowice, Wola Mielecka oraz: Podleszany - Trzciana, staje się bardzo trudne - argumentują radni.

Most za miliony
Te racje trafiają do starosty Andrzeja Chrabąszcza, któremu od jakiegoś czasu przedstawiają je także mieszkańcy. W czym więc problem? M.in. w pieniądzach. Nowy most kosztowałby kilkadziesiąt milionów zł.

- W marcu podyskutujemy z wójtami nad wstępną koncepcją. Mówi ona, że most i układ drogowy z nim związany prowadziłby od ulicy Traugutta w Mielcu, przez Złotniki i Rzędzianowice - mówi starosta.

Najpierw zgoda wójtów
Tłumaczy jednak, że jest to pomysł, który dopiero byłby zweryfikowany przez fachowców. Został oparty jedynie na planie zagospodarowania przestrzennego. Nie wiadomo, czy specjaliści uznają to rozwiązanie za ekonomiczne i możliwe do wykonania.

- Gdyby większość wójtów była zainteresowana przeprawą moglibyśmy właśnie zlecić dokumentację, która wiele by wyjaśniła. Potem wspólnie trzeba byłoby wziąć na barki zgromadzenie wkładu własnego, dzięki któremu staralibyśmy się o pomoc unijną - dodaje starosta.
Aneta Dyka-Urbańska


źródło informacji: Gazeta Codzienna - Nowiny