Jubileusz 60-lecia LKS START Wola Mielecka

Co pisze prasa, 60 lat LKS "START" Wola Mielecka 1947-2007,  Turniej  juniorów , Festyn jubileuszowy

Nie podpalamy się na awans, Rozmowa z prezesem Startu Wola Mielecka, Wiesławem Bożkiem

Spotykamy się po jubileuszu 60-lecia istnienia klubu. To dobra okazja do przypomnienia historii, jak również do rozmów o przyszłości klubu i to w tę stronę chciałbym skierować tory naszej rozmowy. Przychodząc do klubu, najpierw jako sponsor, a teraz także jako prezes, co sobie pan zakładał? W tym roku bardzo realny wydaje się awans do IV ligi.
- Nie zakładaliśmy żadnych awansów drużyny seniorów do wyższych lig. To nie był nasz priorytet. Dla nas istotne było i jest szkolenie miejscowej młodzieży od wieku trampkarza, tak by ci chłopcy stanowili trzon zespołu Startu. Jeśli ktoś z nich będzie miał oferty z innych klubów, to nie będziemy im przeszkadzać w odejściu. Niech się dalej rozwijają. Natomiast co się tycz)' ligi, to obecne wygrane są właśnie efektem postawienia na tych młodych piłkarzy. W kadrze mamy dwóch doświadczonych zawodników, a reszta to chłopcy do 21 roku życia. Liczyłem, że ten zespól kompletny będzie w sezonie 2008/09, ale już w tej rundzie sprawia miłą niespodziankę, grając bardzo dobrze.

I grając dobry futbol, nie myślicie o awansie? Nawet teraz, gdy jesteście tak wysoko w tabeli?
- W tegorocznych rozgrywkach każdy z każdym może wygrać. Nikt nam nie zabierze tego, że wygraliśmy z faworytem ligi Błękitnymi Ropczyce. Zawsze zakładamy przed startem ligi, by być wyżej niż w poprzednim sezonie, nie zawsze się to udawało. Niemniej umiemy przegrywać i nie rozrywamy szat Mnie przede wszystkim cieszy kapitalna frekwencja na treningach. Seniorzy trenują trzy razy w tygodniu, a juniorzy mają możliwości nawet cztery razy w tygodniu. Zajęcia prowadzi trener Bogdan Mokrzycki, a w trampkarzach Jacek Cyganowski. Komfortowa sytuacja panuje w zarządzie. Wszyscy członkowie chętnie wypełniają swoje obowiązki. Tak więc wszystkie sprawy w klubie mamy dobrze poukładane i efekty na pewno przyjdą. Zresztą owocem dotychczasowej naszej pracy jest pierwszy zespól i jego gra.

Co więc z IV ligą dla Woli Mieleckiej?
- Obecnie nie jesteśmy w stanie finansowo utrzymać takiego ciężaru, ponieważ klub ma właściwie jednego sponsora. Od lat pomaga także Leszek Muryjas. Dotacja z UG pokrywa koszty delegacji dla sędziów. Utrzymanie klubu, badania lekarskie, sprzęt piłkarski, woda dla zawodników, wyjazdy - to wszystko kosztuje.

Firm na Woli Mieleckiej jednak nie brakuje i być może w przypadku awansu znaleźliby się chętni...
- Faktycznie firm na Woli nie brakuje. Jest 90 podmiotów gospodarczych. Niemniej z drugiej strony jest niezrozumiałe, że tak niewiele z nich zaangażowało się do tej pory w sponsoring Startu. Na jubileuszu chciałem podziękować wszystkim tym, którzy pomagali w dotychczasowej historii, ale wielu z nich zabrakło na tej uroczystość. Obecnie jakoś trudno się skonsolidować tak, aby większą liczbą sponsorów wyłożyć mniejsze pieniądze na funkcjonowanie klubu. Z tym, że ja nie zasypiam gruszek w popiele. Na pewno będziemy rozmawiać z potencjalnymi sponsorami.

Budżet na IV ligę musiałby być znacznie pokaźniejszy od tego, którym dysponujecie...
- Z tego co się orientuję, to najniższy budżet w IV lidze ma Rzemieślnik Pilzno — 130 tysięcy złotych., To musiałoby być absolutne minimum. Rozmawiamy z piłkarzami, oni między sobą także rozmawiają o ewentualnym awansie. Z jednej strony nie podpalamy się, a z drugiej nikt nie jest przeciwny walce o IV ligę. Naszym celem jest pierwsza piątka, co jeszcze nie jest jednoznaczne z awansem. W przypadku awansu nasi młodzi zawodnicy niczego od nas nie oczekują. Oni chcieliby grać na lepszych. boiskach, bo niektóre to w ogóle nie nadają się do rozgrywek. Dobrze byłoby awansować, ale to nie jest takie proste.

Także ze względów infrastrukturalnych?
- Przyczyn, z powodu których głośno nie mówimy o IV lidze, jest wiele. Chociażby stadion, który nie otrzymałby licencji na ten poziom rozgrywek. Zresztą, tak jak większość klubów, mamy warunkową licencję na mecze okręgówki. Modernizacja naszego stadionu zaplanowana jest na 2009 rok. Po niej wymogi licencyjne byłyby spełnione.

Co w takim razie dla pana jest największym sukcesem w ciągu tych 7 lat współpracy z klubem?
- Atmosfera w drużynie i całym klubie. Nie mamy problemów wychowawczych z młodzieżą. Chłopcy na boisku i poza nim są przyjaciółmi. Pomagają sobie podczas meczu i w życiu codziennym. Kiedyś były grupki, teraz jest monolit i uważam, że do tego i ja się przyczyniłem.

A sukces sportowy?
- To poziom gry tych nastoletnich jeszcze chłopców w seniorskim zespole.

A co z miejscami w lidze, pucharami?
- Puchary czy miejsca nie są dla mnie priorytetem. Najważniejszy jest zespół. My jako zarząd pełnimy rolę służebną dla tych chłopców, którzy chcą grać w piłkę, to oni są aktorami tej zabawy.

Krzysztof Babiarz
źródło : Korso