W stołówce gimnazjum w Woli Mieleckiej doszło do nieporozumienia z udziałem dwóch 14-letnich uczniów. Efekt zajścia jest szokujący. 14-letni uczeń Sebastian wylądował na oddziale chirurgii dziecięcej Szpitala Wojewódzkiego w Tarnobrzegu. Lekarze stwierdzili u niego pęknięte żebro oraz krwiaki na nerce i śledzionie.
Brutalny cios w brzuch, jaki wymierzył 14-letniemu Sebastianowi jego szkolny kolega, zaważy na jego zdrowiu, a nawet życiu. Uczeń drugiej klasy Gimnazjum w Woli Mieleckiej ma uszkodzone narządy wewnętrzne i złamane żebro. Nikomu, nawet lekarzom, nie chciał powiedzieć prawdy o tym, kto go tak potraktował.
Incydent, którego skutkiem są cierpienia chłopca, wydarzył się w środę, tuż pod koniec pierwszej prze¬rwy w gimnazjum. Uczniowie, którzy spędzali ostatnie minuty przed lekcją na szkolnej stołówce, opowiadali, że nikt nie spodziewał się awantury. Napastnik spokojnie wszedł do jadalni, przywitał się z kolegami, a po chwili podszedł do Sebastiana i powiedział „Ty mnie wkur...” Wyciągnął go z ławki, oparł o ścianę, uderzył w twarz i brzuch. Oberwało się też uczniowi, który próbował odciągnąć agresora od Sebastiana. Ma nadłamany ząb.
Od kantu do prawdy...
Było już po dzwonku, gdy Sebastian, blady z bólu, szedł szkolnym korytarzem. Zapytałam, dlaczego nie jest na lekcji - opowiada nam dyrektor szkoły, Małgorzata Jastrząb. Ale uczeń nie pisnął nawet słowem o bójce. - Powiedział, że się przewrócił, uderzył o kant stołu i że bardzo boli go brzuch. Wysłałam więc chłopca do higienistki w pobliskim ośrodku zdrowia.
- Tam szybko okazało się, że sprawa jest poważna. Skarżącego się na bóle chłopca karetka zawiozła do tarnobrzeskiego szpitala, gdzie trafił na oddział chirurgii dziecięcej.
- Nawet tam, podczas przyjmowania na oddział syn nie powiedział, że został pobity. Bał się. Wciąż udawał, że uderzył się o stół - mówi Jolanta Grabiec, mama Sebastiana. 0 tym, jak było naprawdę, najbliżsi dowiedzieli się od dyrektor szkoły.
- W południe przyszli do mnie koledzy Sebastiana, żeby powiedzieć o wszystkim, co widzieli - dodaje Małgorzata Jastrząb. Jak się okazało, uczniowie wcześniej zadzwonili do Sebastiana, a gdy ten powiedział, że jest w szpitalu i co mu grozi, uznali, że nie będą dłużej milczeć.
Ofiara cierpi, agresor zawieszony
Jak ustaliliśmy, nikt z dorosłych, nawet pracowni¬ce stołówki, nie zorientował się, co wyrabiają chłopcy. Na dyżurze był wtedy ksiądz. Niczego niepokojącego nie zauważył. - To, co wydarzyło się między chłopcami, trwało naprawdę moment, żadnych krzyków, żadnego zamieszania - relacjonuje Małgorzata Jastrząb, która ze zdarzenia sporządziła no¬tatkę służbową i zgodnie z procedurą powiadomiła policję i rodzinę poszkodowanego. 14- letni brutal został zawieszony w prawach ucznia. Rozmawiał z nim szkolny pedagog i wychowawca. Pytali, dlaczego uderzył. Jedno jest pewne. Był na Sebastian zły.
- Gdy byli w sklepie, 14 - latek wyzywał starszego chłopaka, a Sebastian wyjawił mu jego nazwisko. Miał usłyszeć „pożałujesz tego” - mówi ciocia chłopca, Małgorzata Łącz.
Co było naprawdę powodem bójki, ustali policja. Wczoraj policjanci przesłuchiwali małoletniego. - Będzie odpowiadał za pobicie jako nieletni sprawca czynu karalnego. Ale o karze zdecyduje sędzia rodzinny - mówi Wiesław Kluk, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Mielcu.
Zawiadomienie o po-pełnieniu przestępstwa złożyli najbliżsi poszkodowanego, którzy uważają, że powinno się piętnować przemoc w szkole.
- Nie odpuścimy. Jeśli będziemy siedzieć cicho, chuligani będą czuć się bezkarni - zapowiada rodzina, która czuwa przy łóżku Sebastiana. Chłopiec leży bez ruchu. Ma krwiaki na nerce i śledzionie. Lekarze obserwują pacjenta. Jeśli jego stan się nie pogorszy, być może uda się nie dopuścić do usunięcia organów.
Gazeta Korso
Pobicie w gimnazjum 30-10-2012