Decyzja urzędników już jest: na kładkę na Wisłoce przy ulicy Rzecznej wjadą samochody. Trzeba będzie zapewne przebudować fragment bulwarów. A starówka stanie się drogą wyjazdową z miasta...
Mieszkańcy Mielca zachwyceni są bulwarami nad Wisłoką, które oddane zostały do użytku w ubiegłym roku. Trakt spacerowy połączył kładkę przy ulicy Rzecznej z Pałacykiem Oborskich, przy kładce powstał też tak zwany taras widokowy z ławeczkami, obok kapitalnie odnowiony został kościołek Świętego Marka, zbudowano scenę, urządzono też spory zielony teren, boisko, plac zabaw. Miasto planuje też zorganizowanie plażowiska. Prezydent Janusz Chodorowski wielokrotnie powtarzał, że Urząd Miejski otwarty jest na propozycje dalszego zagospodarowania tego terenu.
Z bulwarów w kierunku także zmodernizowanych bazyliki Świętego Mateusza i Rynku prowadzi szeroki chodnik, zbudowane zostały estetyczne schody przy bazylice, mały placyk kościelny. To także miejsce spacerów wielu mieszkańców miasta, którzy chętnie schodzą na kładkę nad Wisłoką.
Teraz wszystko na to wskazuje, że sielanka nad Wisłoką długo nie potrwa.
Miejsce spacerowiczów na kładce mają zając samochody, oddane rok temu do użytku bulwary pewnie trzeba będzie częściowo przebudować by umożliwić kierowcom wjazd na przeprawę. Przy bulwarach zostanie także ustawiona sygnalizacja świetlna, bo ruch na kładce będzie jednokierunkowy. A piesi? Mają korzystać tylko z wyznaczonego przejścia.
Kładka należy do Gminy Wiejskiej Mielec, wójt gminy Kazimierz Gacek od trzech lat mówi o ruchu na kładce, ale gdy powstawały bulwary nikt palcem przy tym nie kiwnął. Gmina nie miała pieniędzy na swoje, nie interweniowała gdy magistrat budował obiekty rekreacyjne.
Kładka ma tymczasem stać się alternatywą dla mostu w Woli Mieleckiej, skrótem dla mieszkańców Podleszan czy Książnic. Tyle, że ze skrótu tego pewnie chętnie będą korzystać mieszkańcy w sumie kilkunastu miejscowości. I swoimi samochodami wjadą w ulicę Mickiewicza i Rynek, by dojechać do ulicy Kościuszki, Rzecznej i samej kładki. Przy rzece i bulwarach zapewne staną przy sygnalizacji świetlnej. Oznaczać to może potężne korki. O wypoczynek w takim miejscu bardzo trudno, spacery staną się niebezpieczne, ucierpi też zmodernizowany Rynek, w którym przybędzie samochodów.
To tylko czarny scenariusz? Niestety nie. To bardzo realny scenariusz.
Tylko, że połączenie ruchu samochodowego z rekreacją powoduje zazwyczaj, że rekreacja z czasem zamiera, przenosi się w inne miejsca. Teraz wygląda na to, że decyzja gminnych urzędników, przy akceptacji tych z magistratu, może doprowadzić nawet do zniweczenia dużego i drogiego projektu rewitalizacji starówki, jej ożywienia, zachęcenia mieszkańców do odwiedzania i wypoczywania w tej części miasta.
źródło: Hej Mielec